
Było w tym coś hipnotycznego. Dalej, dalej, dalej: minuta po minucie, godzina po godzinie, przed nami ciągnęła się aż po horyzont wąska nitka drogi, a po obu jej stronach przesuwała się ogromna, pusta i płaska przestrzeń, wielki step, przerywany tylko czasem zabudowaniami anonimowych osad. Sprawdzimy potem na mapie ich niezapadające w pamięć nazwy: Stavely, Pulteney,…